Naxatras – IV

Fani twórczości zespołu Naxatras czekali na ten moment cztery długie lata. Właśnie tyle czasu minęło od wydania albumu III. Nowe wydawnictwo, o jakże zaskakującej nazwie IV, może jednak wywołać konsternację wśród wieloletnich sympatyków grupy. Sam się do nich zaliczam, więc przypuszczam, że podobny efekt pojawi się i u innych. Jest inaczej. Pierwszy kontakt zaskakuje, ale z każdą kolejną minutą wszystko nabiera sensu. Grecy zaczynają nowy, interesujący etap w ich muzycznej przygodzie.

Formacja Naxatras powstała w 2012 roku w Salonikach z inicjatywy Johna Deliasa (gitara), Johna Vagenasa (wokal, bas) i Kostasa Harizanisa (perkusja). Trzy lata później wydali debiutancką płytę Naxatras. Stoner rock z elementami psychodeli i eksperymentalnego rocka szybko zyskał wielu zwolenników. Ich muzyka jest intensywna i dość „przytłaczająca” brzmieniowo, ale pod tym ciężkim płaszczem kryją się wielce satysfakcjonujące kompozycje, pełne zmian tempa czy rozbudowanych solówek. Wciąga to skutecznie, zwłaszcza tych, którzy lubią słuchać dźwięków w skupieniu. W kolejnych latach wydali jeszcze dwa krążki, które kontynuowały artystyczny kierunek obrany na początku drogi.

I tak, po dłuższej chwili milczenia, zespół wydał swój czwarty album. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem jego zawartość, byłem w szoku. Gdybym nie wiedział czyjej płyty słucham, miałbym problem ze wskazaniem na Naxatras. Poprzednie krążki, pomimo że są fantastyczne, brzmią płasko, wręcz jednowymiarowo. Tu jest zupełnie inaczej. Czuć, że dźwięki mają znacznie więcej przestrzeni, którą mogą wypełnić. Skąd ta zmiana? Do zespołu dołączył klawiszowiec Pantelis Kargas. Dzięki niemu, grupa zyskała nowe narzędzia do wyrażania swojej muzycznej ekspresji. Wciąż obecny jest ten charakterystyczny stonerowy drive, ale nie jest już tak nachalny. Klawisze i syntezatory sprawiły, że brzmienie stało się bardziej ekspansywne i wielopoziomowe. Nadal jest psychodelicznie, ale też progresywnie, a nawet i miejscami „kosmicznie”. Ich umiłowanie do improwizacyjnego stylu grania ustąpiło bardziej ustrukturalizowanym i przemyślanym kompozycjom. Zespół odnalazł w sobie nowe połacie kreatywności i potrzebę wyjścia poza swoje dotychczasowe ramy.

Po szoku, którego doznałem przy pierwszym kontakcie z albumem, nie ma już śladu. Kilkukrotne przesłuchanie materiału ugruntowało mnie w przekonaniu, że zespół wkroczył w kolejny etap swojej artystycznego rozwoju. Na bazie posiadanego doświadczenia i przy zachowaniu swojej tożsamości, sięgają po nowe narzędzia i inspiracje, dzięki którym ich twórczość rozkwita. Dostaliśmy w efekcie świetną płytę, która jednocześnie może okazać się pozycją przełomową w karierze Naxatras. Z niecierpliwością oraz ekscytacją patrzę ku przyszłości.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze