Wyobraź sobie minimalizm i dbałość o najmniejszy szczegół. Pomyśl o doświadczeniu, inteligencji i zwyczajnym luzie zawartych w jednym człowieku. O kimś, kto się nie spieszy, nie pręży muzycznych muskułów, niczego już nie udowadnia. Ale za to ciągle ćwiczy, szuka, analizuje. Były niepokorny jazzman, zamknięty w pracowni blisko polskiego morza, kontemplujący podczas wieczornych spacerów po plaży. Chory na perfekcjonizm. Krótki opis Sławka Jaskułke nie jest, wbrew pozorom, wstępem do panegiryku, a przywołaniem cech istotnych w jego procesie twórczym i wykonawstwie.
Mam problem z pisaniem o muzyce Sławka Jaskułke, bo od kiedy w swojej twórczości zaczął zmierzać ku kontemplacji, krytyka nie ma do niej wstępu. Z jednej strony płyty (mówię tu przede wszystkim o The Son i Sławek Jaskułke for Rafał Bujnowski – Music on canvas, ale i Senne czy Park.Live) są osobistą wędrówką myśli, refleksją nad przeszłością (The Son), zadumą nad bajkową, a zarazem naturalistyczną ciszą (Senne) – i są to przestrzenie kompozytora zarezerwowane tylko dla niego. Z drugiej zaś strony muzyka na wspomnianych albumach jest ogromną możliwością dla słuchacza, możliwością przywołania melancholii, barw i skojarzeń – tu mam wstęp, ale niekoniecznie mój odbiór jest lub musi być spójny z zamysłem autora. Zatem o czym pisać? O tym, co we mnie wywołują kompozycje, chociażby z najbliższej mi płyty Son? Tym razem, to Wy nie macie do tej przestrzeni wstępu. A więc koło się zamyka. Wniosek, o muzyce Jaskułke się nie gada (parafrazując Maćka[1]).
Dlaczego więc powstaje ten tekst? Są dwa powody. Po pierwsze, bo do tych wniosków doszłam, pisząc go i szkoda mi było przestać. Po drugie, bo warto poinformować Was – Czytelników Ze Słuchu o najnowszym dziele Sławka Jaskułke.
Czym jest najnowszy album Sławek Jaskułke for Rafał Bujnowski – Music on canvas? Nie trzeba się bać, myślę tego prostego tytułu – mimo przenikliwości myśli i muzyki Sławka – można go dosłownie potraktować. Muzyka na płótnie. Sławek Jaskułe, patrząc na cykl prac Nokturn (Graboszyce) Rafała Bujnowskiego, usłyszał swoją muzykę, zobaczył coś, co poruszyło go na tyle, by napisać do nich kompozycje (lub do wspomnień, emocji, które wywołały te obrazy?). To był moment. Pracował nad samymi kompozycjami dwa lata, choć samo pisanie zajęło mu tylko tydzień (tak działa natchnienie!). Jak sam powiedział w rozmowie (link na końcu artykułu): „Dzięki Rafałowi dowiedziałem się, co to jest inspiracja. Ogień, którego nie możesz wygasić. Najczystsza forma inspiracji miała miejsce podczas pracy nad muzyką do obrazów”.
Przysłuchując się ostatnim płytom, zdaje się, że dla Jaskułke barwa jest najważniejszą składową dźwięku, a więc stworzenie „muzyki na płótnie” to nic innego jak logiczna konsekwencja tak ustawionej hierarchii. Nagrań dokonał na tzw. bananie, fortepianie Malmsjo Grand Piano o obniżonym stroju 428 Hz (wcześniejsze płyty grane były w stroju 432 Hz), co pozwoliło mu wzmocnić ciemny koloryt dźwięku. Skoro już ustaliłam, że o muzyce Sławka Jaskułke się nie pisze, to zostawiam Was z muzyką do obrazu lub muzyką na obrazie.
Album Sławek Jaskułke for Rafał Bujnowski – Music on canvas ukazał się 27 listopada 2020 roku z ramienia Sea Label. Okładka Rafał Bujnowski.
[1] Maciej Geming, trzeci filar Ze Słuchu, autor O muzyce się nie gada.

Redaktor Portalu Ze Słuchu